Pierwsza relacja Pawła
2011.10.03
Dotarliśmy do Lerwick po nocy. Z Edynburga lecieliśmy SAAB-em 340, takim małym cudeńkiem na 35 osób. Atmosfera na pokładzie sympatyczna bo większość pasażerów łącznie z załogą zna się doskonale. Zaraz po wystartowaniu i przejściu warstwy chmur zobaczyliśmy glorię – cudne zjawisko – tęczowe koncentryczne kręgi wokół cienia samolotu na powierzchni chmur. Wiedziałem, że coś takiego się zdarza ale pierwszy raz widziałem to na własne oczy. Jesteśmy przypięci, nie ma szans na wyciągnięcie aparatu ze schowka…
Chwilę później mijamy podświetlone zachodzącym słońcem, osławione w pieśniach wejście do Dundee – tym razem robimy jakieś zdjęcie typu kicz nad kicze. Przekraczamy Pentland Firth – dla odmiany w poprzek ;-) i dosyć twardo przyziemiamy w Sumburgh.
Na lotnisku ani żywego ducha, ciemno i duje. Nie mamy chyba ochoty szukać zbiorowego transportu w niedzielę wieczorem, więc pytamy ile za kurs taksówką do Lerwick. 40 funtów – no cóż ostatecznie to prawie 40km. Jedziemy. W porcie licznik pokazuje 45Ł. "Ile płacimy?" - pada pytanie. "Deal is deal, 40Ł" - odpowiada przemiła pani driver. Pozostaje nam przerzucić torby przez barierkę i jesteśmy na Jonathanie IV.
Wita nas Mark i bardzo sympatyczna poprzednia załoga, a w zasadzie jej pozostała część. Spędzamy miły wieczór przy szarlotce sporządzonej na bazie przywiezionego z Polski produktu regionalnego zwanego lokalnie Żubrówką. Załoga jest zachwycona, my zresztą też.
Nad ranem zmuszony byłem odwiedzić przybytek w którym zwyczajowo pozbywa się nadmiaru płynów. Wyłącznika światła nie mogłem znaleźć, więc skorzystałem z użyciem Braila. Procedura standardowa, macham pompką, a tu nagle - Kibel świeci !!!! Pierwsza myśl: co było w szarlotce???... @#$%^&*(*&^%$#$%^&* Trochę ochłonąłem, druga myśl – podświetlany kibel??? Eeeee… no bez cudów. Zupełnie obudzony macham ponownie pompką – znowu świeci #$%^&*(*&^%$%^&*()(*&^% Co jest??? Eureka: świeci plankton fluorescencyjny oburzony tym, że zassano go do kibla. Parę razy widziałem to wokół jachtu ale w toalecie pierwszy raz.
Noc cudów się skończyła. Pogoda jak to na Szetlandach o tej porze roku - duje i siąpi. Ciekawska foka przygląda się nam ze środka basenu. Bierzemy się za przejmowanie jachtu.
Paweł